Na gruzach rosną kwiaty



Wojciech Zięba, znany w środowisku undergroundowym jako Infamis, redaktor pisma Hard Art, a także muzyk występujący w projektach Uranus i Krępulec oraz wydawca pod szyldem Beast of Prey zadaje pytania Romanowi Bromboszczowi. Rozmowa dotyczy rozwiązanego w marcu 2012 projektu KALeKA, którego główną siła sprawczą byli R.B. i Tomasz Misiak. Materiał zaczerpnięty z tej rozmowy można będzie przyswoić również poprzez kolejny numer H.A.


1.Grupa KALeKA istniała od 2003 roku. Co na przestrzeni czasu do 2012 zmieniło się w muzyce KALeKA?

Jeśli przyjrzeć się temu dokładnie, nasza muzyka zmieniała się stopniowo, przechodząc od hałasu i bitów, poprzez zimną melodykę aż do ciszy. Zaczynaliśmy od gry na sprzężonym mikserze, dwóch radioodbiornikach i komputerze. Później były próby włączenia harmonium oraz field recordingu i ścieżek miksowanych na gramofonie. Po uszczupleniu składu i wyklarowaniu się duetu, zredukowaliśmy instrumentarium i pozostaliśmy przy komputerach a z czasem mnie zaczęły interesować również peryferia, sterownik midi, interaktywne rękawice danych oraz smartfon. Nasze pierwsze występy były połączeniem harsh noise i idm, później było dużo fascynacji grupami z wytwórni Industrial, natomiast w ostatnim etapie dryfowaliśmy w zimnofalowe, psychodeliczne rejony umysłu, niepozbawione motoryki ale wolne od niepowściągniętego rauszu.

2.Waszym medium był przede wszystkim dźwięk i obraz, ale także poezja. W jakim medium czułeś się najlepiej i co przez nie wyrażałeś?

W KALeKA najważniejsza była muzyka i to jej podporządkowana była reszta. To fakt, że interesują mnie te trzy, wymienione obszary, lecz w tym projekcie nie było dla nich wiele miejsca. Myślę, że istniała pewna bariera i we mnie i w słuchaczach, by wychodzić jakoś szerzej z poezją, wypowiadaniem słów, wyświetlaniem ich itp. Częściej pojawiał się obraz, generowany równolegle lub w jakimś związku z muzyką ale nie było to coś ponad tło, powiedzmy szczerze. Myślę, że w swoich solowych performances wypada to w bardziej zrównoważony sposób, harmonizując w większym zakresie te trzy sfery.

3.Ważną rolę odgrywały wizualizacje, przedstawialiście nowoczesne formy animacji i sztuki generatywnej. Linie, kształty, formy, cyfry i płaszczyzny – czym kierowałeś się przy tworzeniu, na co zwracałeś uwagę?

Interesuje mnie kodowanie, pisanie kodu i tworzenie w oparciu o programowanie a także tworzenie sekwencji uruchamianych przez ruch, interakcję. Na tyle na ile było to możliwe w trakcie tworzenia muzyki na żywo, wykorzystywałem te doświadczenia. Jakaś mała część mojej twórczości dawała się użyć w kontekstach koncertowych. Można powiedzieć, że nic z tych animacji i utworów generatywnych nie powstawało w celach ilustrowania muzyki KALeKA

4. Muszę zapytać o koncerty. KALeKA występowała na przeróżnych wydarzeniach od festiwali po małe i intymne prezentacje instalacji dźwiękowych. Jakie szczególnie zapamiętałeś? Które były najbardziej udane, a o których chciałbyś już nie pamiętać?

W trakcie naszego istnienia było dużo ciekawych doświadczeń. Bardzo udany debiut koncertowy w jednym z poznańskich fortów, emocjonalne przyjęcie w PGR ART. Bardzo dobry występ w trakcie Audio Art Festival. Nieudanych koncertów właściwie nie było, może za wyjątkiem jednego, gdzie zupełnie zawiódł sprzęt i nie dało się tego zwalczyć.

5. Podczas starszych koncertów łączyliście instrumentarium analogowe z cyfrowym. Później częściej występowaliście z udziałem komputerów. Wygoda? Jakość? Czy to nacisk na podkreślanie sztuki cybernetycznej?

Dla mnie komputer jest instrumentem, który znacznie przekracza możliwości tradycyjnych, zarówno pod względem wykonawstwa jak i komponowania. Wiem, że istnieje pogląd mówiący o tym, że o ile facet się nie poci i nie pracuje, na przykład, ustami i płucami, albo kostką i nadgarstkiem, to jego muzyka się nie liczy. Nie zwracam na to uwagi. W sumie to niezwykle zacofany pogląd. Z innej strony niekiedy audiofilstwo przejawia się w fetyszyzmie wobec brzmień starych analogów. Moja odpowiedź na to dotyczy technofilii komputerowej, wychylam się w przyszłość, otwieram to, co nieznane.

Moje plany nie wiążą się z muzyką, choć jej nie porzucam. Skupiam się na ćwiczeniu, z mniejszym niż dotychczas nasileniem. Zamierzam zakupić klarnet midi by rozwijać doświadczenia z nutami. Słucham awangardy dwudziestowiecznej ale nie wiem, w jaką stronę pójdę. Bardziej skoncentrowany jestem na konstruowaniu aplikacji, programowaniu i tworzeniu obiektów sensorycznych. Zamierzam rozwijać pomysł na modę cybernetyczną. Stworzyłem rękawice danych, następnie planuję zaprojektować aktywne okrycie głowy. Myślę też nad elektryczną marynarką i autonomicznym obiegiem energii w oparciu o baterie słoneczne.

6. Jakie masz plany do zrealizowania, czego może się spodziewać zwykły słuchacz?

Tak jak wspominałem nie planuję muzyki. Chciałbym w większym zakresie skupić się na kwestiach ściśle cybernetycznych a w drugim rzędzie osiągnąć efekty atrakcyjne z punktu widzenia scenicznego. Niemniej, pewnym celem jest dla mnie jedność sztuk i synestezja, bardziej niż muzyka sama w sobie.

7. Dziękuję za Twoje odpowiedzi i życzę dużo wytrwałości i zrealizowania wszystkich planów!

Dziękuję bardzo za pytania. Życzę powodzenia z Hard Art'em!